Rivendell

Daria i wujek w lesie

Po niemal 3 tygodniach wędrówki zawitaliśmy do Gorlic. Miasta, które jest nie tylko interesujące ze względu na swoje położenie umożliwiające wędrówki dalsze i bliższe po Beskidzie Niskim, lecz także ze względu na swoją historię. Na uwagę chociażby zasługuje fakt, że to właśnie tutaj miał swoją pracownie Ignacy Łukasiewicz.

Ale wracając do początku. Po wizycie w Skale, wyruszyliśmy, może i w niezbyt długi, ale za to w niezwykle malowniczy etap przez Ojcowski Park Narodowy, by na końcu zawitać na Rynku w Krakowie.
A Kraków, choć i tak często przez nas odwiedzany i tak nas jak zwykle zaskoczył. Planowana, krótka wizyta w Łagiewnikach, zakończyła się długą biesiadą, a to za sprawą siostry Loretty, która, gdy tylko dowiedziała się o celu naszej wyprawy, nie pozwoliła nam odejść ze słynną już małyszową bułką z bananem.
I tak też po kolejnych 3 dniach zwiedzania kopalń soli zawitaliśmy do Tarnowa. To był ostatni, po wszystkich naszych noclegach u rodziny i przyjaciół w Polsce, przyjazny dom na szlaku. Przed nami kolejne kraje, przygody i przeżycia i może dopiero teraz rozpoczną się te wszystkie najpiękniejsze chwile, zaskoczenia i radości, ale nie zmienia to faktu, że opuszczając wczoraj Tarnów czuliśmy się trochę jakbyśmy zostawiali za sobą Rivendell…

Daria na rnku w Krakowie

Daria i wujek w lesie

Daria ze swoim wujkiem analizuje mapy

Wojtek przed kościołem w Sękowej

Wnętrze kościoła, Sękowa

Wojtek nad strumieniem

Wojtek maszeruje przez Beskid Niski

Pole ze strachem

 Pasące się konie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *