Turecka Gościnność

Wspólne śniadanie

Poza turystycznymi atrakcjami, takimi jak Stambuł czy Efez, nasza turecka codzienność była przede wszystkim poboczem mniej lub bardziej zatłoczonej drogi. Byłaby to bardzo monotonna codzienność gdyby nie ludzie, których spotykaliśmy na każdym kroku. Kogo można spotkać przy drodze? Przede wszystkim pracowników stacji benzynowych. Zawsze mogliśmy u nich liczyć na litry herbaty i długie rozmowy, prowadzone za pomocą smartphona (my wpisywaliśmy w translatorze tekst po angielsku, a oni po turecku). Bardzo szybko też stacje benzynowe stały się naszym patentem na darmowy i bezpieczny nocleg. Nigdy nie byliśmy nachalni, ani nie wpraszaliśmy się sami z siebie. Po prostu kupowaliśmy wieczorem coś do jedzenia, a po krótkiej rozmowie pytanie o to czy mamy gdzie spać pojawiało się niemal zawsze. Korzystaliśmy wtedy z zaproszeń do rozbicia namiotu gdzieś za stacją. Zyskiwaliśmy dzięki temu dostęp do wody i większe poczucie bezpieczeństwa, bo pracownicy mieli nasz namiot na oku, pracując przez całą noc. Nie byliśmy dla nich żadnym obciążeniem, a w zamian obydwie strony mogły czerpać radość ze wspólnych rozmów. Bardzo często przy okazji tych spotkań padało jedno zdanie: – W macie takie niebieskie oczy…

Namiot rozbity na stacji benzynowej

Turek, który zaprosił nas na śniadanie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *